Fundusze Europejskie
Opcje dostępności Włącz powiększenie czcionki Włącz wysoki kontrast Włącz lektora
Wyszukiwarka Mapa strony
  1. 65 rocznica zbrodni w Danielniku

65 rocznica zbrodni w Danielniku

65 rocznica zbrodni w Danielniku

Dziś mija 65-ta rocznica zbrodni w Danielniku dokonanej 29 lipca 1944 r. przez hitlerowców na 18 mieszkańcach Ujścia Jezuickiego i Opatowca.

W połowie 1944 r. na ziemiach kieleckich umocnił się ruch oporu. W miejscowościach takich, jak Kazimierz Wielki i Pińczowa stacjonowały Armia Krajowa i Bataliony Chłopskie. Tam też zorganizowano coś w rodzaju Rzeczypospolitej Partyzanckiej.

Odpowiedzią Niemców na tworzenie się oddziałów do walki z okupantem była chęć odwetu. Pod koniec lipca 1944 r. miały miejsce liczne bitwy. Chcąc stłumić Polaków zaczęto przeprowadzać bezwzględną pacyfikację i niszczyć wsie i miasteczka. O wielkości szkód świadczy fakt, że 28 lipca spalono wieś Opatów, a jej 33 mieszkańców zamordowano. Dokonał tego niemiecki oddział ukraińskich nacjonalistów kierowanych przez oficerów SS.

Okupanci Polscy chcieli przekroczyć Wisłę i dojść do Ujścia Jezuickiego. Drogę utrudniała AK zmuszając Niemców do przerwania marszu przez rzekę. Niestety pokonali ją następnego dnia. W odpowiedzi spalili 32 gospodarstwa w Ujściu Jezuickim, zabili kilku jego mieszkańców, a innych mężczyzn wzięli do niewoli. Wraz z tymi z Opatowca było ich 18. Związanych drutem kolczastym prowadzono w kierunku Dąbrowy Tarnowskiej. Według niektórych historyków chciało przesłuchać ich Gestapo, aby później poddać nieludzkim torturom.

Planu nie zrealizowano. Niemieccy oficerowie postanowili rozstrzelać niewinnych ludzi. Zrobili to w Danielniku a ciała pochowali w miejscu egzekucji. Dalsza historia mówi, że nocą 30 lipca 1944 r. zamordowanych wydostali członkowie ruchu oporu. Przewieźli je do Gręboszowa i Opatowca, gdzie dokonano pochówków na cmentarzach parafialnych.
Takich miejsc jak Danielnik jest wiele na ziemi Powiatu Dąbrowskiego. Dziś w dąbrowskim lasku miejscu okrutnej zbrodni stoi pomnik. Jest tam, aby upamiętnić ofiary potwornego reżimu.

Dziś mija 65-ta rocznica zbrodni w Danielniku dokonanej 29 lipca 1944 r. przez hitlerowców na 18 mieszkańcach Ujścia Jezuickiego i Opatowca. W połowie 1944 r. na ziemiach kieleckich umocnił się ruch oporu. W miejscowościach takich, jak Kazimierz Wielki i Pińczowa stacjonowały Armia Krajowa i Bataliony Chłopskie. Tam też zorganizowano coś w rodzaju Rzeczypospolitej Partyzanckiej. Odpowiedzią Niemców na tworzenie się oddziałów do walki z okupantem była chęć odwetu. Pod koniec lipca 1944 r. miały miejsce liczne bitwy. Chcąc stłumić Polaków zaczęto przeprowadzać bezwzględną pacyfikację i niszczyć wsie i miasteczka. O wielkości szkód świadczy fakt, że 28 lipca spalono wieś Opatów, a jej 33 mieszkańców zamordowano. Dokonał tego niemiecki oddział ukraińskich nacjonalistów kierowanych przez oficerów SS. Okupanci Polscy chcieli przekroczyć Wisłę i dojść do Ujścia Jezuickiego. Drogę utrudniała AK zmuszając Niemców do przerwania marszu przez rzekę. Niestety pokonali ją następnego dnia. W odpowiedzi spalili 32 gospodarstwa w Ujściu Jezuickim, zabili kilku jego mieszkańców, a innych mężczyzn wzięli do niewoli. Wraz z tymi z Opatowca było ich 18. Związanych drutem kolczastym prowadzono w kierunku Dąbrowy Tarnowskiej. Według niektórych historyków chciało przesłuchać ich Gestapo, aby później poddać nieludzkim torturom. Planu nie zrealizowano. Niemieccy oficerowie postanowili rozstrzelać niewinnych ludzi. Zrobili to w Danielniku a ciała pochowali w miejscu egzekucji. Dalsza historia mówi, że nocą 30 lipca 1944 r. zamordowanych wydostali członkowie ruchu oporu. Przewieźli je do Gręboszowa i Opatowca, gdzie dokonano pochówków na cmentarzach parafialnych.Takich miejsc jak Danielnik jest wiele na ziemi Powiatu Dąbrowskiego. Dziś w dąbrowskim lasku miejscu okrutnej zbrodni stoi pomnik. Jest tam, aby upamiętnić ofiary potwornego reżimu.